Wstęp


Cami usłyszała za sobą szelest i wiedziała już co ma zrobić. Pewniej zacisnęła rękę na kołku i odwróciła się na prawej nodze z gracją godną tancerki. Drewniana broń lekko wbiła się w niebijące już serce wampira. Krwiopijca głośno wypuścił powietrze z płuc przewracając się na plecy. Posłał jej spojrzenie pełne nienawiści, ale ona tylko się uśmiechnęła i przykucnęła koło już wiotczejącego ciała. Silnym szarpnięciem wyjęła kołek.
- Miło było cię poznać. - szepnęła i ruszyła w stronę wyjścia. Znajdowała się w opuszczonej fabryce położonej niedaleko Canal Street. Cami kochała polować, mimo że nie było to bezpieczne. Za każdym razem mogła zginąć. Nie przejmowała się tym zbytnio, nie miała szczególnie dla kogo żyć i nie wiedziała, że to wkrótce się zmieni. Każdego dnia wracała do pustego mieszkania w dzielnicy Sorth of Houston Street. Chodź miała zaledwie szesnaście lat była skazana sama na siebie. Rodziców i młodszą siostrzyczkę odebrał jej wampir, gdy miała 13 lat. Wtedy przyrzekła sobie, że zemści się choćby miała zginąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz