niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 16

Zanim zaczniecie czytać włączcie:)



Wiedziała, że to koniec pewnego etapu w jej życiu, ale także początek nowego. Cięższego. Można było ją teraz nazwać królową wampirów. Mimo że była tylko w połowie wampirem, była silniejsza i  zwinniejsza. Musiała odkryć jaka siła w niej drzemie i jaką siłę będzie miało dziecko, które nosiła w sobie. Na dzień dzisiejszy nie miała planów co zrobi z władzą nad wampirami, które były posłuszne Felix'owi, ani nie wiedziała ile ich jest. Za to miała pewność, że nadal będzie łowcą. Z gorzkim żalem pozwoliła odlecieć wraz z porannym wiatrem swojej obietnicy. W głębi czuła, że rodzice i Kris uśmiechają się do niej i czuwają nad nią. Wierzyła w to, że niedługo ich zobaczy, ale miała jeszcze przed sobą kilka zadań do wykonania,  a jednym z nich było wychowanie maleństwa. Musiała stać się dorosła. Wstała rześko z łóżka, na nagie ciało narzuciła szlafrok i podeszła do szklanej ściany. Promienie słoneczne łaskotały ją delikatnie w skórę  wywołując na jej ustach uśmiech, który od tak dawna tam nie gościł. Przymknęła oczy i przypomniała sobie wszystkie chwile spędzone z Lucasem. Obrazy powoli przelatywały przez jej głowę raz zostawiając na sercu ranę, raz ją łatając. Zagryzła wargi, gdy wspomnienia zatrzymały się na ich ostatniej nocy.
-Chodźmy się zabawić - Powiedziała odrywając się od jego ust.
-A oni? - Spytał patrząc na wciąż pochylone wampiry. Odwróciła się w ich stronę i spojrzała na nie z obrzydzeniem.
-Na razie możecie odejść - Oznajmiła i z powrotem wróciła wzrokiem do Lucas'a. - Kocham cie - Szepnęła, a on się uśmiechnął.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo pragnąłem byś to powiedziała. - Pokręciła głową i musnęła delikatnie jego usta.
-Proszę chodźmy stąd - Wychrypiała, a on ścisnął jej dłoń i pociągnął za sobą. Nie wiedziała gdzie ją zabiera, ale nie protestowała. Choć na ten jeden dzień chciała od wszystkiego uciec. Tylko jeden dzień bez problemów. Stanęli przed jednym ze szklanych wieżowców. Spojrzała na niego pytająca, ale on bez wyjaśnienia wciągnął ją do środka,a potem do windy. Wcisnął przycisk z numerkiem 20 i przycisnął ją do jednej ze ścian. Spojrzał w jej niezwykłe oczy i pocałował w czubek nosa.
-Tu mieszkasz, prawda?
-Tak.
-Pewnie moje mieszkanko, przy twoim jest ruderą.
-Nie. W twoim żyją wspomnienia, ciepło i uczucia. Moje to tylko zimne ściany. - Przełknęła głośno ślinę  gdy zatrzymali się na dwudziestym piętrze,a gdy drzwi windy się otworzyły przed jej oczami ukazał się wielki apartament. Powoli weszła do środka, podziwiając jasne wnętrze. Ściany były czarno białe, a nieliczne meble z jasnego drewna. Zdjęła buty, które jakimś cudem z całego jej stroju wyszły cało i poczuła pod stopami chłodną podłogę.
-Tu jest pięknie. - Lucas podszedł do niej i położył ręce na jej biodrach.
-Ty jesteś piękna. - Odwróciła się do niego twarzą i zawiesiła ręce na jego szyi. Przyjrzała się jego przystojnej twarzy i dostrzegła w niej łagodność i ulgę. Wzięła głęboki wdech i go pocałowała. Z jego ust wyrwał się jęk i przyciągnął ją bliżej siebie. Zsunął z niej porwaną sukienkę, podniósł do góry i usadził na swoich biodrach. Dłońmi błądziła po jego plecach, a pragnienie jego dotyku paliło ją na każdym milimetrze jej skóry. Trzymając ją na rękach, ruszył w kierunku sypialni. Po drodze pozbyła się jego koszulki, ukazując wyrzeźbione ciało, niczym u greckiego boga. Delikatnie położył ją na wielkim łóżku z baldachimem, wciąż ją całując. Oderwała się na chwilę od niego, by złapać oddech. Musnął jej obojczyk, chcąc zsunąć ramiączko czarnego stanika i w tej chwili w jej głowie pojawił się obraz. Mały czarnowłosy chłopiec wtulony w ramie matki, drżący ze strachu i hałas wybuchającej bomby, a zaraz potem zawalającego się budynku. Potem ten sam chłopiec już starszy, grający z ojcem w szachy. Od razu rozpoznała w nim Lucasa. Zobaczyła każdy etap jego życia. To jak odchodził z domu, jak został przemieniony, jak poznał Natashe, jak zostało mu pokazane zdjęcie jej rodziny. Obrazy szybko się pokazywały i znikały. Jej oddech przyśpieszył, a serce bilo coraz mocniej. Ostatnim wspomnieniem jakie zobaczyła była ona sama mówiąca mu ''Kocham cie''. Wtedy w płucach zabrakło jej tlenu, źrenice się powiększyły. Lucas pochylony nad nią znajdował się w takim samym stanie. Chciała wyszeptać co się dzieje, ale nie zdołała. Poczuła w klatce piersiowej przeraźliwy ból, który ją na chwile zamroczył. Poczuła, jak Czarnowłosy, opada obok niej i jęczy, mamrocze coś niewyraźnie. Zacisnęła powieki i za chwile wszystko minęło. Znów mogła oddychać. Znów wszystko widziała i wtedy usłyszała bicie serca. Nie swojego, nie dziecka, tylko Lucasa. Podźwignęła się na łokciach i spojrzała na niego, lezącego na wznak obok niej. Czuła jak od jego ciała bije ciepło. Uchylił powieki, a z jego oczu zniknęła czerwień. Spojrzał na nią niedowierzająco, biorąc głęboki oddech, a po jej policzku spłynęła łza. Każdego wampira przeznaczeniem jet zakochać się w człowieku. Będzie to nierozerwalna więź, która przywróci mu człowieczeństwo.
Cami z powrotem otworzyła oczy i spojrzała na śpiącego Lucasa. Już nie wampira, a człowieka. Radość rozpierała jej pierś. Mógł zastąpić ojca dziecku, mógł być dla niej oparciem. Był już człowiekiem, nie jej wrogiem.


The End

Ze smutkiem oznajmiam, że to już koniec. Może wielu z was nie spodziewało się takiego zakończenia, ale uwierzcie, że ja też. Przyszło to nagle, ale chciałam by ta miłość miała jakąś przyszłość. A teraz raczej dobra wiadomość. Ja osobiście nie chce się z nimi rozstać, dlatego wpadłam na pomysł napisania opowiadania, o dziecku Cami. Będzie to kontynuacja, a zarazem coś nowego. Przeplecie się w tym dalszy wątek miłosny Cami i Lucasa, a także co postanowi łowczyni w sprawie z wampirami, ale również będzie opowiedziana historia jej dziecka. Nie zdradzę płci, chce by było to zaskoczeniem. Tak więc jak myślicie dobry jest to pomysł? Jeżeli tak to napiszcie w komentarzu, a także zostawcie link do swojego bloga, adres e-mail, bym mogła w jakiś sposób przesłać wam link do tego opowiadania. Powstanie ono już niedługo, jeżeli tylko będziecie chcieli czytać:) Pozdrawiam i czekam na waszą opinie w tej sprawie ;*

poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 15


Wierz w miłość, wierz w jej moc, bo to ona może wybawić cię od śmierci.

Szła jak burza, groźna i niepokonana. Każdy wampir, który napatoczył się  pod jej ociekające gęstą krwią ręce, kończył bez serca. Była to walka o wolność, miłość, o przyszłość. Przegrana była końcem. Czasem między jednym ciosem, a drugim zerkała na Lucasa, który walczył podwójnie. Walczył z pieprzonymi wampirami, ale także z Felix;em, który próbował przejąć nad nim kontrole. Czuła ja mu trudno, ale wiedziała, że się nie podda. Dostrzegła w nim teraz prawdziwe dobro, nie widziała już wampira, który zabił jej rodzinę, ale chłopaka. Lucas'a w którym się zakochała. Gdy ta myśl przeszła przez jej głowę, straciła przewagę, którą zdobyła.  Jeden z wampirów chwycił ją za nadgarstki, a drugi odchylił jej głowę w tył. Mimo niebezpieczeństwa, które jej teraz groziło, nie myślała o niczym innym. Zakochałam się w nim - Przyznała się przed sobą z żalem. Kocham go , naprawdę go kocham - Te słowa huczały w jej głowie, nie pozwalając jasno myśleć.
-Cami! - Usłyszała głos Lucas'a i wtedy poczuła, jak wampir wbija kły w jej szyje. Nigdy dotąd żaden jej nie ugryzł, nigdy nie pozwoliła żadnemu tak blisko podejść. Ból ją sparaliżował. Stała patrząc we wschodzące słońce, a po policzku spłynęły łzy. 
-Camil ty się poddajesz? - Usłyszała w oddali głos Kris'a. Wzrokiem poszukała jego postaci i znalazła. Stał tam, jakby był żywy. Uśmiechał się kpiąco i karcił ją wzrokiem. - Nie poznaje cie. Pamiętasz ty zawsze wygrywasz. Nie pozwól sobie na słabość. Jesteś teraz odpowiedzialna nie tylko za swoje życie, ale także za życie naszego dziecka. Weź się w garść! - Miała ochotę podbiec do niego i go przytulić, mimo że zdawała sobie sprawę, że to omamy. Wyobraziła go sobie, by dodać sobie siły. Podziałało. Z wrzaskiem odepchnęła od siebie bestie i uwolniła się z ich uścisku. Chciała już skręcić jednemu kark, ale zobaczyła, że coś się z nim dzieje. Chwiał się na nogach, łapiąc się za gardło, z którego wypływała wrząca, czerwona ciecz. Jego skóra stawała się sina i pękała, jak marmur. Po chwili wybuchł, jak bomba obryzgując wszystko w okół swoimi wnętrznościami. Wampiry, które szykowały się do ataku, zamarły w bezruchu. Spojrzenia wszystkich padły na Cami, która zrozumiała co się stało. To moja krew. - Pomyślała. Ona go zabiła - Popatrzyła na pozostałości z wampira i uśmiechnęła się szeroko.
-Śmiało, możecie pić do woli! - Krzyknęła wyciągając przed siebie ręce. Posłała Felix'owi  wyzywające spojrzenie, gdy zauważyła, że zaciska szczękę.
-Lucas, masz  się zabić. - Powiedział potężnym głosem. Łowczyni przeniosła wzrok na czarnowłosego.
-Nie słuchaj się go. - Szepnęła z drżącymi wargami.
-To rozkaz. Nie możesz mi się przeciwstawić. - Cami zobaczyła w jego oczach rozpacz, gdy sięgał po kołek Natashy.
-Nie możesz tego zrobić! Lucas masz swoją wole, nie jesteś od niego zależny. - Wampir wziął głęboki oddech i pokręcił głową. Z jego czerwonych oczu popłynęły łzy, gdy przytknął broń do swojego serca. - Kocham cie! Słyszysz?! Kocham, nie wolno ci tego zrobić! - Popatrzył na nią ze zdumieniem i nadzieją.
-Lucas! - Zagrzmiał Felix. Bał się, że to podziała. Bał się stracić kontrole.
-Walcz z tym. Dla mnie, dla nas. Proszę. Wiem, że ci się uda.
-Nie słuchaj się jej. To łowczyni, manipuluje tobą. Wbij ten pierdolony kołek w swoje serce ty bezużyteczna pijawo!
-Nie - Powiedział Lucas, odrzucając drewno, jak najdalej od siebie. Cami wypuściła powietrze z ulgą i  uśmiechnęła się do niego uroczo. Odwróciła się w stronę Felix'a i rzuciła mu pogardliwe spojrzenie.
-To twój koniec - Wyszeptała i zaczęła powoli się do niego przybliżać. Żaden jego podwładny nawet nie drgnął, gdy stanęła na przeciw niego. - Żegnaj tatusiu - Powiedziała, ucałowała go w policzek, chwyciła jego twarz w dłonie i silnym pociągnięciem oderwała głowę od reszty ciała, które bezwładnie opadło na ziemie. Unosząc głowę Felix;a do góry, zwróciła się twarzą do zebranych wampirów.  - Teraz jesteście moimi sługami, jeżeli się mi przeciwstawicie, podzielicie jego los. - W geście szacunku każdy schylił głowę, nawet Lucas. Odrzuciła niepotrzebny jej już człon, jak piłkę i podeszła do czarnowłosego. Niesiona radością chwyciła jego rękę i go pocałowała. - A teraz chodźmy się zabawić.


sobota, 11 maja 2013

Rozdział 14

Powoli uchylił ciężkie powieki i uśmiechnął się na jej widok. Od razu mógł dostrzec, że coś się w niej zmieniło. Wyglądała na wyczerpaną, a z jej oczu biła nienawiść.
-Wiedziałeś? - Zapytała szeptem.
-Tak.
-Więc czemu? Dlaczego mi nie powiedziałeś?! - Wstała szybkim ruchem i rzuciła mu oskarżycielskie spojrzenie.
- Bo wiedziałem, że cie to zniszczy. - Powiedział również wstając. Zbliżył się do niej i chwycił jej dłonie. - Nienawidzisz wampirów, więc jak mogłabyś znieść to, że w połowie jesteś taka, jak one? - Pokręciła głową i zerknęła w jego oczy.
-To nie ty. Nie ty kazałeś go zabić. - Kiwnął głową. - Czemu i tego nie powiedziałeś?
-Nie pozwoliłaś mi, nie dałaś dojść do słowa. Jak miałem to zrobić? - Wyrwała ręce z jego uścisku i odwróciła się w przeciwną stronę. Utkwiła wzrok w miejscu, gdzie niedawno leżało jeszcze martwe ciało Natashy. Wciąż trudno było jej uwierzyć, że posiada taką siłę. Mogła walczyć z wampirami bez niezbędnej broni. Poczuła jego dłonie na swoich biodrach. Żałowała tego w jaki sposób go traktowała, ale chyba nie umiała inaczej.
-Przepraszam. - Powiedziała.
-Nie masz za co. Wszystko co zrobiłaś. Każdy twój czyn, był uzasadniony. - Prychnęła  Mimo wszystko on nadal ją kochał, nadal w nią wierzył,a ona właśnie to pojęła.
-Muszę go zabić - Jego ciało się napięło, jakby te słowa miały siłę rażenia.
-On jest zbyt silny, chytry, nieprzewidywalny.
-A ja jestem silniejsza, chytrzejsza i bardziej nieprzewidywalna. Lucas jestem kimś z kim on nie miał jeszcze do czynienia  Nie jestem człowiekiem. Zabiłam tą rudą sukę gołymi rękoma. Dam rade Felix'owi, ale ty nie możesz się wtrącać. - Sprawnym ruchem odwrócił ją w swoją stronę.
-Co?
-On ma władzę nad tobą. Będzie cie chciał wykorzystać przeciwko mnie. Nie zrobię tego tylko dla zemsty, zrobię to także dla ciebie. - Powiedziała i by nie dać mu dojść do słowa, przytknęła swoje usta do jego. Był to pierwszy pocałunek bez poczucia winy. Był to pocałunek z miłości. Chwycił jej twarz w ręce i odsunął się nieznacznie  Ich oddechy mieszały się w jedność, a ona zmarszczyła czoło, nie rozumiejąc o co chodzi.
-Nie mogę ci na to pozwolić. Nie mrzesz ryzykować. Nie dam ci umrzeć, rozumiesz? - Mówił to z taką pasją, jakby był święcie przekonany, że ona zginie.
-To ty zrozum, że jak nie przystąpię do walki on znajdzie sposób, by mnie zabić, a wtedy także i ciebie. Nie mogę poświęcić życia twojego, a nie jego. - Powiedziała kładąc rękę na brzuchu. Lucas uniósł brwi do góry, nie wiedząc o kim ona mówi.
-Jego? Czyli kogo?
-Jestem w ciąży Lucas. Nie słyszysz bicia serca? - Znieruchomiał i skupił się na moment,a wtedy usłyszał. Niewyraźny dźwięk, na początku mylił to z biciem serca Cami, ale teraz potrafił to odróżnić. W niej było małe dziecko. - Felix powiedział, że nie jest twoje.
-Tylko Kris'a - Kiwnęła głową, a on zamknął oczy próbując pozbierać myśli.
-Wiesz, że nasza przyszłość jest niemożliwa.
-Ale ja cie kocham! - Wybuchnął i spojrzał na nią wzrokiem, który mógł złamać serce. - Dociera to do ciebie? To nie jest tylko ta głupia więź. To jest miłość, najprawdziwsza miłość.
-Jak ty sobie to wyobrażasz?! Jesteś nieśmiertelny, a w dodatku moim wrogiem. Nie zestarzejesz się, a ja tak i uważasz, że jak wytłumaczę to dziecku? Uważasz, że nie zauważy?
-Czy nie możemy spróbować?! Czy musisz w tej chwili to wszystko skreślać?! - Nie miała szansy na odpowiedz, bo w zasięgu jej wzroku pojawił się Felix.
-Powiedziałem, że się jeszcze zobaczymy. Och zapewne nie dodałem, że tak szybko. - Za nim podążało kilkadziesiąt wampirów. - Miałaś racje, nie zabije cie własnoręcznie  ale mam od tego inne wampiry. Czy zabiją ciebie, czy Lucasa i tak to będzie twój koniec.
-Obyś się nie mylił - Zawarczała ironicznie, przyjmując pozę do walki. Ku je boku stanął Lucas i złapał ja za rękę.
-Jestem z tobą - Szepnął.
-Och jakie to romantyczne, umrzeć obok siebie. Szkoda, że nie możesz oddać za nią życia, prawda Lucas?
-Prawda, ale mogę zabić ciebie to mi wystarczy.


wtorek, 7 maja 2013

Rozdział 13

- Pół wampirem? Twoją córką? To śmieszne, mój ojciec nie żyje - Powiedziała z przekonaniem w głosie. Nigdy nie był specjalnie blisko z tatą, ale była pewna, że wiążą ich więzy krwi.
-Poznałem twoją matkę,  tuż przed jej ślubem. Izabel urzekła mnie swą urodą, intelektem, poglądem na świat.Z początku była to niewinna znajomość. Kilka spotkań, parę lekkich rozmów, ale pewnego dnia coś pękło. Powiedziała, że kocha Jamesa, ale te piękne chwile gdzieś się ulotniły. Tuż po ślubie zaczął się nasz romans. Ukrywała to przed mężem, mimo wszystko nie chciała go stracić. Trwało to zaledwie miesiąc. Jeden krótki miesiąc i poznała moją prawdziwą naturę.Stwierdziła, że nie może żyć z potworem, którym jestem. Oczywiście żadne z nas nie wiedziało, że jest w ciąży.Jasne było, że wampir nie może się rozmnażać, a jednak. Jestem drugim wampirem na tym świecie. Mój stworzyciel eksperymentował. Najpierw na zwierzętach  potem na ludziach. Szukał leku na śmierć. Prowadził badania, ale każdy jego pacjent umierał w katuszach. Przyszedł rok 786, zbliżały się jego pięćdziesiąte urodziny. Postanowił, że to będzie ostatni eksperyment, jeżeli nie wyjdzie poddaje się. Los chciał, że po za życiu leku, który stworzył jego krew się zmutowała, powoli zaczęły umierać krwinki czerwone, a serce przestało bić. Nie potrzebował tlenu, ale żył. Jedyną wadą, która dała o sobie znać było pragnienie krwi. Zaatakował mieszkańców swojej wioski i wszystkich wymordował udało mu się przemienić tylko mnie. - Cami słuchała go, szukając w tym wszystkim sensu i odpowiedzi na pytanie, czy to możliwe? Był stary, a zatem na pewno mądry, wiedziała, że nie uda się jej go przechytrzyć, choćby wykorzystała wszystkie swoje umiejętności. - Gdy dowiedziałem się, że urodziła dziecko, miałaś już pięć lat. Zobaczyłem cię tylko raz i już wiedziałem, że nie jesteś człowiekiem. Postanowiłem poszukać wyjaśnienia, kogoś podobnego do ciebie. Nikogo takiego nie znalazłem, ale postanowiłem sprawdzić pewną teorie. Spłodziłem dokładnie dziesięcioro dzieci. Wszystkie urodziły się zdrowe, tylko że płód rozwijał się szybciej. Wszystkie miały te śliczne fioletowe oczka, każde z nich pijąc krew nie odrzucało jej, pragnęły jedynie więcej. Zabiłem każde dziecko i każdą matkę.  - Cami wyobrażając sobie tą scenę, poczuła jeszcze większy wstręt do Felix'a. Nie mogła zrozumieć, jak można zabić dziecko. I próbowała odrzucić myśl, że to jej ojciec, chciała poznać całą historie. - Wampiry stworzone przeze mnie mają zdolność rozmnażania się, ale wampir, którego na przykład zmieni Lucas, już tej zdolności nie posiada. Nie wiem od czego to zależy, może od tego, że jestem jednym z pierwszych? W każdym bądź razie, stwierdziłem, że to obrzydliwe, że tacy jak ty mogą być zagrożeniem naszej rasy, są wyrzutkami natury i koniecznie trzeba je zgładzić.
-Nie jestem taką bestią! - Krzyknęła Cami, odtrącając tą myśl.
-Nie? Skąd w taki razie miałaś siłę, by wyrwać serce Natashy? Uspokój się na chwile, a zdołasz wyczuć krew, usłyszysz bicie serca dziecka, które nosisz w łonie. - Łowczyni znieruchomiała. Jakiego dziecka? - Zadała sobie nieme pytanie? I wtedy poczuła bicie tego malutkiego serduszka. Potrafiła je usłyszeć.
-O nie- Szepnęła.
-Możesz być pewna, że nie jest Lucasa. - W głowie zobaczyła obraz Kris'a i tą noc, którą spędzili razem, tuż przed jego śmiercią. Załkała cicho, chowając twarz w dłoniach.
-To nie możliwe.
-Przykro będzie was zabić.
-Kochałeś ją! Więc czemu? Czy miłość nie ma dla ciebie znaczenia?! - Wykrzyczała mu prosto w twarz. Felix znieruchomiał, ja jego spojrzenie zaszło mgłą.
-Są ważniejsze rzeczy od miłości.
-Na przykład własne bezpieczeństwo? A może kazałeś ją zabić, nie ze względu na mnie tylko, dlatego że byłeś zazdrosny. Nie mogłeś znieść tego, że widzi w tobie potwora a nie Felix'a! - Uderzył ją w twarz, aż zachwiała się na nogach i upadła. - Jesteś taki samolubny - Powiedziała pogardliwie, spluwając krew.
-Może jesteś moją córką, ale na pewno nie masz mojej godności.
-Ty nie masz godności!
-I tak nie zniosłabyś życia z myślą, że w połowie jesteś bestią, które zabijasz, a w dodatku nosisz dziecko, zabitego przyjaciela. - Do jej głowy przyszła niepokojąca myśl. Podparła się na łokciach i spojrzała na niego z obrzydzeniem.
-Skąd wiesz, że Kris nie żyje? - Zaśmiał się i wycelował w nią palcem.
-Jesteś głupsza niż mi się zdawało. Myślałaś, że z własnej woli wydał rozkaz zabicia go? Lucas ma zbyt dobre serce, jak na wampira, ale nie może przeciwstawić się moim rozkazom. Mam nad nim władzę, jest ode mnie zależny. Błagał mnie, bym tego nie robił. Próbował z tym walczyć, bo wiedział, że to złamie ci serce, ale nie mógł. Musiał, bo ja miałem taką zachciankę. - Spojrzała na nieprzytomnego chłopaka i miała ochotę krzyczeć i płakać. W jej środku zaczęło się coś dziać. Nigdy nie czuła takiej nienawiści. Została oszukana i to w taki perfidny sposób, że ledwo mogła to znieść. Poderwała się do góry i spojrzała na niego z powagą.
-Jesteś najbardziej bestialską osobą na tym świecie. Nikt ci nie dorówna, a mimo tego nie zabijesz mnie. Bynajmniej nie własnoręcznie. Za bardzo ci ją przypominam, a to była jedyna kobieta, którą pokochałeś. To dlatego kazałeś zrobić to Lucasowi. Nie potrafiłbyś. Miłość to najsilniejsze uczucie, które włada nie tylko ludźmi. W padłeś w jej sidła i już się nie uwolnisz. Do końca swoich dni, które zapewne szybko nie przyjdą, będziesz żył z tą pustką w sercu, której nie załata już nikt. - Prychnął i zbliżył się do niej tak, że ich twarze dzieliły tylko milimetry.
-To nie koniec. Jeszcze się spotkamy - Szepnął i znikł. Cami odetchnęła z ulgą, opadła na ziemie przy Lucasie i wybuchła płaczem. Trzymając go za dłoń, czekała aż się obudzi.

poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział 12

To była tylko chwila, ale poczuł jak uchodzi z niego życie, gdy myślał, że to już koniec, poczuł na twarzy jej oddech. Lekki i ciepły. Uśmiechnął się z ulgą i spojrzał w jej otwarte oczy. Nadal były fioletowe, ale pojawiły się w nich czerwone plamki, które nadawały im charakteru, czegoś głębszego.
-Cami. - Wyszeptał, nie mogąc oderwać oczu od jej pięknej twarzy.
-Nienawidzę cie - Wychrypiała cicho.
-Co za urocza scenka! - W tej nieznośniej ciszy, która nastała rozległ się obcy głos. Obcy Cami. Wampir przełknął głośno ślinę i podniósł głowę do góry, by napotkać postać Felix'a.
-Nie waż się jej tknąć - Zawarczał.
-Lucasie cóż za przykre powitanie - Powiedział Felix udawanie smutnym głosem, podchodząc do Natashy, która się do niego uśmiechnęła. - Dziękuje ci za powiadomienie mnie. Przynajmniej na ciebie moge liczyć  - Wyszeptał jej czule do ucha.
-Ty pieprzona suko! - Lucas spojrzał na nią nienawistnym wzrokiem. Zdezorientowana Cami, mimo sprzeciwu wampira dźwignęła się na miękkie nogi.
-Wyglądasz dokładnie tak jak ona - Powiedział Felix patrząc wprost na łowczynie. - Tak samo piękna. - Cami zmarszczyła czoło nic nie rozumiejąc. Lucas stanął przed nią zasłaniając ją swoim ciałem, jak tarczą. Chciała go odepchnąć,  ale coś podpowiadało jej by tego nie robiła. - Och gdzie me maniery?! Jestem Felix. - Ukłonił się nisko w geście szacunku, w który nie uwierzyła ani Cami, ani Lucas.
-Kim ty jesteś? - Spytała łowczyni nie rozumiejąc tej całej sytuacji.
-Zabieram ją stąd - Wtrącił się Lucas, ale Felix tylko go wyśmiał.
-Wiesz, że nie możesz tego zrobić Lucasie. - Natasha rozbawiona zagryzła wargi wpatrując się w Cami.
-Czy ktoś mi to wytłumaczy?! - Blondynka zrobiła krok do przodu zirytowana swą nie wiedzą, ale Lucas chwycił ją w tali i z powrotem schował za sobą. Łowczyni posłała mu wściekłe spojrzenie i odepchnęła go z całej siły. -Słucham? - Felix z szerokim uśmiechem zbliżył się do niej i kciukiem musnął jej policzek. Zadrżała pod jego dotykiem, a Lucas zareagował natychmiast. Rzucił się na swojego stwórce, powodując jego upadek. Natasha wykorzystując tą okazje chwyciła Cami i , gdy miał wbić w nią swoje kły, ta odwróciła się do niej twarzą i wyrwała jej serce. Blask w oczach rudowłosej zgasł i osunęła się na ziemie. Łowczyni z przerażeniem przyglądała się sercu, które spoczywało na jej dłonie. Nie wiedziała skąd ma taką siłę  Przecież to było nie możliwe. Słysząc za sobą krzyk Lucasa odrzuciła narząd, jak najdalej od siebie i spojrzała na dwa walczące wampiry. Wyglądało to strasznie. Nigdy nie widziała nic tak przerażającego.  W pewnej chwili Lucas leżał nieprzytomny na ziemi, a Felix stał nad nim, jak bóg nad potępionym. - O co tu chodzi?! Wrzasnęła Cami, a wampir spojrzał na nią, jakby właśnie przypomniał sobie o jej istnieniu.
-Nie złość się śliczna.
-Czego ode mnie chcesz?!
-To proste, twojej śmierci.
-Czemu? - Przymknął oczy, wracając do wspomnień.
-Nie jesteś człowiekiem, zdajesz sobie z tego sprawę? - Prychnęła, uważając to za niepoważne.
-Nikt nie jest bardziej ludzki ode mnie.
-Wiem, że chciałabyś, żeby to była prawda, ale cóż życie bywa niesprawiedliwe.
-Czy możesz zacząć mówić jaśniej? Pojawiłeś się  znikąd i próbujesz zagmatwać mi w życiu.
-Och nie skarbie, ja tylko próbuje powiedzieć ci prawdę.
-Jaką prawdę?!
-Jesteś pół wampirem, jesteś moją córką.

Wyszedł trochę zagmatwany, ale mam nadzieje, że to trochę rozjaśniło wam całą historię. :)