czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 3


Kris wyszedł późną nocą, a Cami od razu położyła się do łóżka, jednak długo nie mogła usnąć. Ciągle myślała, o tym co powiedział jej przyjaciel i ciągle nie mogła uwierzyć, choć powtarzał jej to kilkakrotnie. To wszystko wydawało się jak z bajki wzięte. Gdy w końcu usnęła, śnił się jej Lucas, a gdy się obudziła wiedziała, że już nigdy się od niego nie uwolni.
Cały dzień siedziała w domu, w ogóle nie miała chęci ruszać się gdziekolwiek. Gdy dzwonił Kris, nie odbierała. Nigdy się jej to nie zdarzało, ale czuła, że on nie potrafi jej zrozumieć. Nie może pojąć, że za wszelką cenę musi zabić Lucasa, choćby sama miała przez to stracić życie. Kris nie wspomniał jej, że może odczuwać także cierpienie psychiczne. Mogła poczuć uczucia, które nim targały. Nienawiść, smutek, złość, ani krzty czegoś dobrego, ale wampiry, chyba tak powinny czuć. Prawda?- To wszystko było tak dziwnie przygnębiające Mimo woli współczuła mu.
-Nigdy się z tym nie pogodzę - Pomyślała, chociaż już nie czuła do wampira takiej nienawiści jak wcześniej. Nie było jej z tym dobrze. Czuła się winna. Nie mogła dotrzymać obietnicy, złożonej samej sobie, co zabijało ją od środka. By przestać o tym myśleć choć na chwile, zerwała się z kanapy, umyła i ubrała. Jak zwykle zrobiła delikatny makijaż, by podkreślić swoje wyróżniające się oczy. Tak na prawdę nie lubiła wtapiać się w tłum. Chciała być wyjątkowa. W sumie poniekąd była. Poszła do sklepu i zrobiła wielkie zakupy, by szybko tam nie wracać. Nie była typem dziewczyny, która ubóstwia zakupy, szaleje na punkcie butów i torebek. Od tego wszystkiego wolała iść na spacer. Po powrocie do domu, przełamała się i zadzwoniła do przyjaciela. Odebrał po pierwszym sygnale, jakby tylko czekał, aż zadzwoni.
- W mówię sobie, że komórka ci padła i dlatego nie odbierałaś. - Oznajmił na wstępie. Uśmiechnęła się do siebie, dziękując w głębi, że ma kogoś takiego jak Kris.
-Dokładnie tak, a w formie przeprosin zapraszam cie na kolacje. Nie masz prawa odmówić - Zaśmiał się szczerze.
-Potrafisz gotować?
-Śmiesz wątpić w moje umiejętności?
-Nie śmiałbym., mała.
-Tak właśnie myślałam, wiec u mnie o osiemnastej.
-Do zobaczenia - Z westchnieniem przerwała połączenie i przyjrzała się zdjęciu przyjaciela, które miała na tapecie. Kochała go i żadna pieprzona więź tego nie popsuje. Zabrała się do gotowania. Cami zawsze podziwiała swoją mamę w kuchni. Potrafiła zrobić coś pysznego z niczego. Zawsze, gdy coś przyrządzała Cami patrzyła na nią z podziwem, chcąc w przyszłości być taka jak ona. Poniekąd jej się udało. Potrafiła bez problemu ugotować curry, które często jadali na obiad. Jej mama zawsze dbała o to by przy stole siedzieli wszyscy, każdego dnia w tygodniu. Kris jak zwykle punktualny, o osiemnastej zapukał do drzwi z butelką czerwonego wina.
-Jeśli nikomu nie powiesz, możesz się napić. - Powiedział, wchodząc do środka z szerokim uśmiechem.
-Ależ dziękuje za twą łaskę - Zabrała z jego rąk butelkę i wyjęła dwa kieliszki, które postawiła na stole. Oba wypełniła do połowy czerwonym napojem. Usiedli na przeciw siebie, posyłając sobie niewinne uśmiechy. Może dla niego nie znaczyło to zbyt wiele, ale dla niej była to ważna chwila.
-Nie otruję się? - Spytał, podejrzliwie przyglądając się talerzowi. Skarciła go wzrokiem i upiła łyk wina, rozkoszując się słodkim smakiem.
-Nie jesteś zabawny - Skwitowała, hamując uśmiech. Obserwowała go, gdy wkładał do ust pierwszy kęs, wypatrywała emocji na jego twarzy i gdy dostrzegła błysk w oczach, już wiedziała, że jej się udało.
-Ugotowałaś to sama?
-Nie, zamówiłam - Powiedziała z irytacją.
-Nigdy nie chwaliłaś się, że jesteś taką dobrą kucharka.
-Nie było okazji - Gdy opróżnił talerz, wstał i musnął jej policzek. Zaskoczyło ją to, ale nie dała tego po sobie poznać. Zebrała puste naczynia i włożyła je do zmywarki.
-Postanowiłaś coś z tym wampirem?
-Ma na imię Lucas - Wypaliła, za nim zdążyła się powstrzymać. - I nie, nie wiem co z tym wszystkim zrobić. - Powiedziała to tonem, który miał oznaczać koniec rozmowy.
-Cami? - Zerknęła na niego zła, że nadal chce to ciągnąc - Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. - Jej wargi zadrżały, a po policzku spłynęła pojedyncza łza. Cała złość trysnęła, gdy wypowiedział te słowa.
-Dziękuję - Przytuliła go, a on odwzajemnił uścisk, głodząc jej włosy.

Komentarze:

Bardzo, bardzo fajne. :D Dawaj mi tu SZYBKO jakąś akcję z Lucasem <3 Już się nie mogę doczekać jak ona zareaguje na niego ;d Dobrze masz opisane, ale pojawiły się dwa błędy :D ''wola iść na spacer.'' Wolała iść na spacer. Oraz w dialogu '' nie otruje się'' otrujĘ :D A tak poza tym to przed myślnikiem (jako koniec dialogu) nie daje się już kropki :) Ale to nie zmienia faktu, że masz talent do pisania. Nawet największym pisarzom zdażają się pomyłki ! :) Pozdrawiam serdecznie i życzę weny. Mam nadzieję, że niedługo dodasz następny rozdział :D (poinformuj mnie w dziale SPAM ) drzwi-przeznaczenia.blogspot.com (nowy rozdział, a więc zapraszam) serce-smierci.blogspot.com – dotyczy posta: Rozdział 3
Aleksji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz